31 maja 2007

The Nightwatchman "One man revolution" [2007]

    Był kiedyś taki program "Halo!Gramy". Prowadził go m.in. Kuba "Bożyszcze" Wojewódzki. Kiedyś, podstawówkowiczem będąc, natrafiłem tam na najświeższy wtedy singiel Rage Against The Machine- "Bull on parade" mianowicie. Jakie RATM było (a może jest?) każdy szanujący się rockman wie. Potem Audioslave w sumie przedstawiło muzykę nieco inną niż RATM, ale wiele z tej inności wynikało z możliwości wokalnych, Chrisa Cornella. Zwłaszcza RATM odkryło pewne aspekty muzyki, o których normalnie nikt by nie przypuszczał, że można tak zagrać. O grze Morello pisano różne rzeczy, m.in to, że zbiera śmieci i tworzy z nich niesamowite muzyczne pejzaże. Patetyczne to jak cholera, ale coś na rzeczy było.


    Tom Morello, proszę Państwa, wydał album solowy. Przy zapoznawaniu się z nim miałem mniej więcej taką minę, jak w przypadku "Li-pa-li" Lipnickiego. Co to do licha? Gdzie fuzz? Gdzie jakieś jebudup? W tekstach pozostała rewolucja, ale generalnie to, tutaj znowu patetyczne porównanie, kraina Boba Dylana... Zresztą nie tylko jego. Ułożywszy sobie trójkąt równoboczny o wierzchołkach "Mark Lanegan", "Bob Dylan" i "Nick Cave" narysujcie jego wysokości. Punkt przecięcia się to jest to, co zaprezentował na "One man Revolution" Tom Morello. Jest to przede wszystkim granie akustyczne.Nie upierałbym się przy nazywaniu tego folkiem, chociaż elementy powyższego stylu występują, zwłaszcza w naprawdę spokojnych, powoli rozwijających się utworach. Morello bierze gitarę i śpiewa- ale jak! Pierwsze moje skojarzenie, z Cave'em szybko wyparło narzucająca się nuta a'la Mark Lanegan. A wiecie, że gardło obydwaj panowie mają niesamowity. Zatem jest głos Morello niewątpliwym walorem płyty. Myślę, że sposób myślenia o kompozycji i tworzenie względnie krótkich, niemal klasycznie podzielonych utworów ułatwia słuchanie płyty. Ale o nowatorstwie trudno pisać.


    Deptak w dużym amerykańskim miejsce, popołudnie gorącego dnia. Na rogu ulic siada facet z gitarą i zaczyna śpiewać. Czasem ktoś przystanie, posłucha. Może wrzuci trochę drobniaków. Inni nie zatrzymują się, ale muzyka generalnie im nie przekszadza. Tylko policjanci są niezadowoleni, bo właśnie usłyszeli piosenkę o tym, jak w zeszłym tygodniu spuścili wpierdol czarnuchowi- dla zasady. Ot, taki obrazek to chyba dobre podsumowanie płyty.


    A zatem i już po wzięciu wszystkich za i przeciw ostateczna ocena wynosi:


6,5/10